niedziela, 28 sierpnia 2016

Z serii: nieproszony gość czyli wielki powrót.

Niedziela, 5 rano. Sen ciut niepewny, chwiejny, bo pierwsze promienie słońca przedzierają się przez otwarte drzwi balkonowe i muszę leżeć w pokracznej pozycji, żeby ta radosna krecha ciepłości absolutnej nie biła mnie po oczach. Moja podświadomość zaczyna podpowiadać mi, że w mym pokoju jest jakaś Obecność. Słuch dołącza się do wagonu podejrzliwości, bo oto słyszę znajomy tupot stóp.
Otwieram pół oka i spozieram na balkon. W pierwszej chwili myślę, że mi się to wszystko śni. Bo oto, w uchylonych drzwiach balkonowych stoi nie kto inny jak... Stefan!
Nieruchomieje, ewidentnie przyłapany na gorącym uczynku i patrzy mi w oko. Zanim jednak wykonuję jakikolwiek gest, Stefan odwraca się i wytuptuje na balkon. No, przynajmniej zna swoje miejsce.
Jako, że jest 5 rano nie zamierzam wyczołgiwać się z łóżka, żeby dokonywać aktów obrony terytorialnej. Najgorsze co Stefan może zrobić to postawić kolejnego złośliwego klocka gdzieś na balkonie.
Zamykam oko i zapadam w płytki sen, z którego 2 minuty później wyrywa mnie odgłos walącego się świata. Ewidentnie coś się tłucze po balkonie. Stefan się doigrał. Gdybym wiedziała, że gołębie mają pośladki to by dostał klapsa. Albo dwa. Ewentualnie osiem.
Wstaję i wystawiam twarz na ten nieszczęsny balkon, w te promienie słoneczne, w upał niedzielnego poranka. Nie jestem gotowa na to co widzę.
Stefan najwyraźniej rozpowiedział na dzielni, że ma nową miejscówkę i to pewnie w ptasim świecie jest jakiś wabik na panny, bo mój niedoszły współlokator ewidentnie (z braku lepszego określenia) przygruchał sobie białą gołąbkę (gołębicę?) i teraz ją chędoży na moim własnym (nadal wynajmowanym) balkonie! Na bank chciał ją zabrać na kanapę, ale po raz kolejny moja osoba stanęła na drodze jego niecnego planu.
Rozganiam gołąbeczki energicznym machnięciem ręką i zarówno Stefan jak i jego partnerka rzucają się do ucieczki. Mam wrażenie, że Stefan rzuca mi nienawistne spojrzenie, ale lepsze to niż kupa.
Tym razem bez nagrania, bo to czyste porno, a Stefan już i tak poczynił z mego lokum ptasi burdel. Nicpoń jeden...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz